[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tajemniczego pałacu. Conan w zamyśleniu gładził koniuszek sumiastego wąsa. Jego twarz miała
nieprzenikniony wyraz, w istocie był jednak strapiony. Mo\e była to wyszukana zasadzka? Do\ył szóstego
dziesiątka lat tylko dlatego, \e nauczył się nie lekcewa\yć złych przeczuć. Bez wątpienia w miejscu, które w
ciągu paru chwil zmieniło swój wygląd, coś było nie w porządku.
4.
ZAOTE WINO
Był wieczór trzeciego dnia po przybyciu Conana i jego towarzyszy do wyciętego w skale pałacu, a właściwie
miasta w jaskiniach. Okazało się, \e nazywa się ono Yanyoga. Królowa Lilit obiecała wędrowcom ucztę, gdy
tylko uda się wszystko przygotować.
Właśnie nadszedł jej czas.
Na marmurowej posadzce wielkiej komnaty, w towarzystwie królewskich krewniaków i ministrów, na
posłaniu z jedwabnych poduch le\ał rozciągnięty Conan, opró\niając kolejny róg z pachnącym miodem
winem. Barbarzyńca czuł się osobliwie beztroski. Jego brzuch wypełniały subtelnie przyprawione wyborne
dania. Złote wino było chłodne, wytrawne i Cymmerianinowi szumiało ju\ nieco w głowie. Po drugiej stronie
komnaty ucztowali gwardziści Conana.
Obok króla spoczywał młody Conn w starannie wypolerowanej kolczudze. Ksią\ę przyglądał się szeroko
otwartymi oczami grupie tancerek odzianych jedynie w sznury paciorków owinięte wokół bioder. Dziewczęta
poruszały się leniwie, zastygając co chwila w zmysłowych pozach. Widząc spojrzenie swojego syna, Conan
uśmiechnął się pobła\liwie. Spodziewał się, \e ju\ niedługo łupem młodzieńca padnie pierwsze dziewictwo.
Sam nie był wiele starszy, gdy rozpoczynał swą wędrówkę, w czasie której szybko wyzbył się surowych
obyczajów, nabytych w rodzinnej, cymmeriańskiej wiosce.
Królowa jaskiniowego pałacu, Lilit, siedziała opodal na onyksowym postumencie. Na liczne pytania Conana
odpowiedziała wcześniej, twierdząc, \e nie wie nic o Thoth Amonie, ani dlaczego jej pałac wygląda z
powietrza jak kamienna czaszka. Wyjaśniła jedynie, \e w tej krainie znajduje się wiele podziemnych jam, z
których często przesączają się zjadliwe gazy.
Conan uznał, \e takie wyjaśnienie na razie mu wystarczy, chocia\ nie rozwiało ono całkowicie jego
podejrzeń. Lilit, mówiąca znanym wśród murzyńskich nacji uproszczonym shemickim, opowiedziała swemu
gościowi przekonującą historię o tym, w jaki sposób znalazła się tu wraz ze swoimi poddanymi.
Według Lilit, paręset lat temu król Vendii wyprawił flotyllę handlową do Iranistanu. Niespodziewany cyklon
zepchnął statki daleko z kursu przez Ocean Południowy. Wyczerpanym rozbitkom udało się wylądować kilka
mil od miejsca, w którym właśnie się znajdowali. Vendiańczycy zastali tu rasę niskich, \ółtoskórych tubylców,
których uczynili swymi niewolnikami. Uczestnicy wyprawy pobrali za \ony niewolnice, które stanowiły część
ładunku wyprawy. Oni właśnie i ich potomkowie wyryli w miękkiej, kredowej skale górskiego zbocza miasto 
pałac Yanyoga.
Conan uznał, \e pałac jest zbyt luksusowy jak na jego gust. Osobiście wolał bardziej surowy styl \ycia.
Królewski pałac w Tarancji, wybudowany z wielkim przepychem przez Numenidesa  nienieod\ałowanego
poprzednika Conana, równie\ wydawał się Cymmerianinowi zbyt kunsztowny. Z prywatnych komnat
obecnego króla Aquilonii ju\ dawno znikły jedwabne draperie, dywany i zdobne w klejnoty posągi, ustępując
miejsca gołym kamiennym ścianom i zasłanym trzciną posadzkom, dokładnie takim, z jakimi Conan miał do
czynienia jako chłopak w rodzinnej Cymmerii.
Pałac, w którym się teraz znajdował, przypominał mu rezydencje, które widywał jako młody mę\czyzna:
pałac króla Yildiza Turańskiego w Aghrapurze, gdzie słu\ył jako najemnik, dwór w Shamballah, stolicy
tajemniczej doliny Meru za odludnymi stepami Hyrkanii, czy siedzibę króla Shu w odległym Kitaju. Ten pałac,
podobnie jak tamte, był przeładowany ozdobami, fantastycznie rzezbionymi kolumnami, nadpro\ami i murami
o wykwintnej sztukaterii. Przypominając sobie krótką niewolę w Shamballah, Conan wrócił myślami do
dawnych czasów, minionych wojen i straconych towarzyszy. Pomyślał z irytacją, \e złote wino mąci jego
Strona 44
Carter Lin - Conan z Aquilonii
zmysły.
Niepostrze\enie zapadł w lekką drzemkę. Nie zauwa\ył, jak Conn, obrzuciwszy go ukradkowym
spojrzeniem, wstał ze swojego miejsca i wymknął się z komnaty.
Nie dostrzegł równie\ wychudzonego, śniadego człowieka o posępnym obliczu, który przyglądał się temu
wszystkiemu zza jednej z kolumn. Wynędzniały mę\czyzna odziany był w spłowiały, szmaragdowy strój.
Chocia\ od ich ostatniego spotkania postarzał się, zdawałoby się, o dziesięciolecia, Conan na pierwszy rzut
oka rozpoznałby w nim Thoth Amona.
W młodym Connie wrzała gorąca krew. Jego uwagę przykuła jedna z tancerek. Była starsza od niego o
kilka lat, miała bujne piersi przypominające złote melony i usta stworzone do całowania. Jej oczy skrzyły się
jak \ywe srebro, gibkie ciało przepełniała kocia gracja i ciepło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •