[ Pobierz całość w formacie PDF ]

i myślałam, że stracę zmysły.
Zresztą może rzeczywiście straciłam na chwilę. W sobotę, w dniu, o który wypytywali mnie na
policji, mogło mi odbić. Tom powiedział raz coś, co zupełnie mnie dobiło. A właściwie napisał:
przeczytałam to rano na Facebooku. Nie, nie przeżyłam wstrząsu, wiedziałam, że Anna jest w ciąży,
bo mnie uprzedził, poza tym widziałam ją i różowe zasłonki w oknie pokoju dziecięcego. Krótko
mówiąc, mogłam się tego spodziewać. Ale zawsze myślałam o dziecku jako jej dziecku, tylko jej.
Dopóki nie zobaczyłam zdjęcia Toma z nowo narodzoną córeczką, dopóki nie zobaczyłam, jak się
do niej uśmiecha. Pod spodem napisał:  A więc to jest powód całego zamieszania! Nigdy nikogo tak
nie kochałem! To najszczęśliwszy dzień w moim życiu! . Wyobraziłam sobie, jak to pisze, dobrze
wiedząc, że zajrzę na Facebooka i te słowa mnie zabiją. Jednak to go nie powstrzymało. Miał to
gdzieś. Rodziców nie obchodzi nic oprócz dzieci. Dzieci są centrum wszechświata, liczą się tylko
one. Wszyscy pozostali są nieważni, cierpienie czy radość innych nie ma znaczenia, jest czymś
nierzeczywistym.
Byłam zła. Zrozpaczona. Może opanowała mnie chęć zemsty. Może pomyślałam, pokażę im, że
mój ból jest prawdziwy. Nie wiem. Zrobiłam coś głupiego.
Po paru godzinach wróciłam na posterunek. Spytałam Gaskilla, czy mogę porozmawiać z nim
w cztery oczy, ale powiedział, że nie. Potem lubiłam go już trochę mniej.
 Nie włamałam się do ich domu  zaczęłam.  Tak, byłam tam, chciałam zobaczyć się z Tomem.
Zadzwoniłam, ale nikt mi nie otworzył&
 Więc jak pani weszła?  przerwała mi Riley.
 Drzwi były otwarte.
 Frontowe? Były otwarte?
Westchnęłam.
 Nie, skąd. Te rozsuwane, od ogrodu.
 Jak dostała się pani do ogrodu?
 Przeszłam przez płot, znam drogę&
 Przeszła pani przez płot, żeby dostać się do domu byłego męża?
 Tak. Kiedyś& Zawsze chowaliśmy tam zapasowy klucz. Do skrytki, na wypadek gdyby któreś
z nas zapomniało albo zgubiło ten na kółku. To nie było włamanie. Chciałam tylko porozmawiać
z Tomem. Myślałam, że może& dzwonek się zepsuł albo coś.
 Był środek powszedniego dnia, prawda?  spytała Riley.  Dlaczego założyła pani, że mąż jest
w domu? Zadzwoniła pani do niego?
 Chryste! Dacie mi wreszcie powiedzieć czy nie?!  Krzyknęłam, a ona pokręciła głową i znowu
posłała mi ten uśmiech, jakby mnie znała, jakby czytała we mnie jak w otwartej książce.  Przeszłam
przez płot  powtórzyłam, próbując mówić ciszej  i zapukałam do rozsuwanych drzwi, które były
uchylone. Nikt się nie odezwał. Wetknęłam do środka głowę i zawołałam Toma. Znowu nic, ale
usłyszałam płacz dziecka. Weszłam i zobaczyłam, że Anna&
 Pani Watson?
 Tak. %7łe pani Watson śpi na sofie. Dziecko leżało w przenośnym foteliku i płakało, właściwie
przerazliwie krzyczało, miało czerwoną twarzyczkę, musiało płakać już od jakiegoś czasu.  Gdy to
mówiłam, dotarło do mnie, że powinnam była powiedzieć co innego, że usłyszałam płacz z ulicy
i dlatego tam zajrzałam. Nie wyszłabym wtedy aż na taką wariatkę.
 A więc dziecko głośno krzyczało, a matka spała tuż obok i się nie obudziła?  pyta mnie Riley.
 Tak.  Podpiera się łokciami, ręce ma na wysokości ust i nie widzę jej miny, ale wiem, co myśli.
%7łe kłamię.  Wyjęłam małą z fotelika, żeby się uspokoiła. To wszystko. %7łeby przestała płakać.
 Chyba jednak nie wszystko, prawda? Bo kiedy Anna się obudziła, już tam pani nie było. Była
pani przy płocie, przy torach. Tak?
 Mała nie chciała przestać płakać  odparłam.  Huśtałam ją, a ona ciągle marudziła, więc
wyszłam z nią na dwór.
 Na tory?
 Do ogrodu.
 Chciała pani zrobić krzywdę dziecku Watsonów?
Zerwałam się z krzesła. To melodramatyczne, wiem, ale chciałam dać im do zrozumienia  dać do
zrozumienia Gaskillowi  że to oburzające podejrzenie.
 Nie muszę tego słuchać! Przyszłam powiedzieć wam o tym mężczyznie! Przyszłam wam pomóc!
A wy& O co mnie właściwie oskarżacie? O co?
Gaskill pozostał niewzruszony, obojętny. Gestem ręki kazał mi usiąść.
 Pani Watson& Ta druga pani Watson, Anna, wspominała o pani podczas przesłuchania
w sprawie Megan Hipwell. Twierdzi, że nie pierwszy raz zachowywała się pani jak osoba
nieobliczalna, niezrównoważona psychicznie. Opowiedziała nam o tym incydencie z dzieckiem.
Utrzymuje, że nęka pani ją i jej męża, że pani do nich wydzwania&  Zajrzał do notatek.  Tak,
niemal co wieczór. %7łe nie chce się pani pogodzić z tym, że wasze małżeństwo się rozpadło&
 To nieprawda!  zaprotestowałam, bo nie, to nie była prawda. Owszem, czasem dzwoniłam do
Toma, ale nie co wieczór, bez przesady. Wyczułam, że Gaskill nie jest jednak po mojej stronie,
i znowu zachciało mi się płakać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •