[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak chłopcy oklaskiwali jej występy kulinarne.
To było miłe, ale i tak nie miało znaczenia. Choćby wiele rzeczy zrobiła porząd-
nie, Clayton dostrzeże tylko to, co jej się nie udało.
Aż za dobrze rozumiała takich ludzi jak on. Jej rodzice wcale nie byli dumni, że
to ona miała wygłosić pożegnalną mowę na zakończenie szkoły ani że proponowano
jej wiele stypendiów do prestiżowych uczelni. Dostrzegali tylko jej niepowodzenia w
życiu towarzyskim, które liczyło się dla nich najbardziej.
Dla Claytona natomiast najbardziej liczyła się praca na farmie. I niezależnie od
tego, jak miękkie były jego usta, gdy ją całował, jak gwałtownie biło wówczas jego
serce, była dla niego wciąż tylko niezdarą.
Wrzuciła jajko do rondla z wodą. Rozpadło się na małe białe grudki. Nie
wyglądało wprawdzie jak te jajka w koszulce, które zwykle jadała, ale być może jakoś
- 84 -
S
R
samo się zlepi. Dorzuciła więcej jajek. Powinno pomóc, nie będą miały miejsca, żeby
się rozlecieć.
Postanowiła, że dziś wieczorem powie Claytonowi całą prawdę i będzie bronić
sprawy Samuela. To jedynie powinna zrobić i to jak najszybciej. Im dłużej tu będzie,
tym stanie się mniej wiarygodna. A potem powróci do domu, gdzie jest jej tak wy-
godnie i bezpiecznie, gdzie zapomni o tym, że kiedyś spotkała Claytona i jego miękkie
wargi.
Sprawdziła jajka. Niektóre z nich się zlepiły, ale pozostało jeszcze wiele
małych białych okruszków i parę kawałków żółtka unoszących się wokoło. W
porządku, mogłoby być gorzej.
Mężczyzni przyszli i zajęli miejsca, Hannah wpatrywała się w jajka na własnym
talerzu, żywiąc nadzieję, że jedzenie będzie dobre. Mimo racjonalnych argumentów
wciąż pragnęła, by Dub, Cruiser, Bear, Mugger i Bob, a zwłaszcza Clayton, docenili
jej wysiłki. Chociaż jego pracownicy żartowali i śmiali się jak zawsze, on, siedzący na
końcu stołu, z oczyma wbitymi w talerz, nie chciał na nią spojrzeć. Poczuła się
oburzona. Jakie on ma prawo oceniać jej wartość na podstawie talentów kulinarnych?
- Chyba będzie dzisiaj padało - powiedział Dub, nalewając sobie ostrego sosu.
- Naprawdę? Skąd wiesz? - zainteresowała się Hannah. - Słońce świeci, a
prognozy pogody nie mówiły nic o deszczu.
- Czuję to w kościach. Zwłaszcza w mojej lewej nodze, którą złamałem, kiedy
kilka lat temu zrzucił mnie ogier.
- Mój dziadek zwykł mawiać, że do przepowiadania pogody służy mu stara rana
wojenna.
- Na jakiej wojnie był twój dziadek? - zagadnął Bear.
- W ogóle nie był na wojnie, ale za każdym razem, kiedy mu o tym
przypominałam, powiadał, że nie powinnam myśleć tak logicznie.
Ku jej zadowoleniu wszyscy się roześmieli. Nawet Clayton z ociąganiem się
podniósł wzrok znad talerza i kąciki jego ust uniósł słaby uśmiech, który bardzo
powoli stawał się wyrazniejszy. Reszta już dawno przestała się śmiać, mówili o innych
sprawach, a on nie odrywał od niej oczu, jak wtedy na ganku. O czym mógł myśleć?
Ostatnio, jak wiadomo, nie chciał wierzyć, że ona potrafi stworzyć grę komputerową.
- 85 -
S
R
Clayton nie miał zamiaru patrzeć na dziewczynę i zastanawiać się, co ona czuje.
Jednak jej swobodna rozmowa z chłopcami zaskoczyła go. Tak nagle rozwiała się jej
nieśmiałość. A teraz to on bał się, że nie potrafi przestać patrzeć na nią. Sam jej widok
przejmował go niewytłumaczalnym szczęściem. A przecież absolutnie nie było
żadnego powodu, bo dzisiejsze jedzenie należało do najgorszych. Grudkowaty sos,
zimne, rozmiękłe grzanki, spalony bekon i gotowane jajka przypominające rozmazaną
jajecznicę. A kawa była naprawdę najgorsza, jaką pił w życiu. Gdyby nie ta susza,
przysiągłby, że użyła wody z kałuży. A jednak płonął na widok tej dziewczyny i
chciałby tak przez cały dzień patrzeć w jej oczy. Realny świat żądał wszakże, by
zdusił w sobie ten bezsensowny ogień.
- Czy któryś z was był tutaj za czasów dziadka Claytona? - spytała Hannah.
Clayton drgnął. Ona rzeczywiście potrafiła zalezć za skórę. Co, u licha, miała
do jego dziadka?
Przy stole zapadła cisza. Butla z pikantnym sosem zaczęła znów krążyć. Na
szczęście tematu dziadka nie podjął nikt. Chwilowo.
- Wyrosłem w tej okolicy - odezwał się nagle Bear. - Bywałem tutaj ze swoim
ojcem. Miałem chyba najwyżej dziesięć lat, gdy Sam Sinclair odszedł, ale pamiętam
go.
- Jaki był?
Bear pogłaskał się po brodzie i rzucił zakłopotane spojrzenie na szefa. Clayton
przypuszczał, że jego niechęć do dziadka nie była dla nikogo tajemnicą i choć nie był
to właściwie temat zakazany, Bear z pewnością wie, że on nie ma ochoty, by gadano o
tych sprawach.
- Był bardzo podobny do szefa.
Jak mógł liczyć na takt tego faceta? Najwyrazniej Hannah i jego też
oczarowała.
- Z tym wyjątkiem, że zwykle częstował mnie cukierkami, a szef tego nie robi.
Wszyscy się roześmieli, a Clayton musiał się do nich przyłączyć.
- Dlaczego uciekł? - spytała Hannah.
Przecież on jej o tym opowiedział, czemu więc znów zaczynała?
- 86 -
S
R
- Jego jedyny chłopak, tata Claytona, zginął, kiedy go zrzucił koń, a potem jego
żona, babka Claytona, miała zawał i umarła. Kochał oboje tak bardzo, że to po prostu
złamało mu serce.
Był słaby, chciał powiedzieć Clayton. Uciekł, bo nie miał siły, by borykać się z
życiem w tym kraju, który żąda tak wiele od kochających go ludzi. Tak myślał już
dwadzieścia lat temu. Wiedział, że to prawda. Nigdy w to nie zwątpił. Więc dlaczego
dzisiaj nagle, nie wiadomo skąd, pojawiło się w jego sercu współczucie dla człowieka,
który zrujnował życie jego i jego matki? Na pewno Hannah musiała przewrócić mu w
głowie, skoro był w stanie choć przez chwilę zrozumieć wielką miłość dziadka do
żony i syna i uznać jego rzekome załamanie nerwowe za wzruszające.
- Przypuszczam, że kiedy zniknął stąd, wpełzł do jakiejś nory i umarł z
rozpaczy. Myślę, że któregoś dnia możemy natrafić na jego kości.
- Bear! Wystarczy! - Clayton spojrzał uważnie na Hannah, by sprawdzić, czy
straszny obraz, jaki odmalował Bear, nie będzie szokiem dla tej wrażliwej
dziewczyny, ale ku jego zaskoczeniu zareagowała spokojnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]