[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Smutek to też choroba. To depresja. To często się zdarza samotnym kobietom. Przyjdzie
lekarz i pomoże jej. Da zastrzyk albo pigułkę. - Bożena nie ma depresji, tylko (mój Boże,
jak jest po ichniemu "chandra") tylko ten... no, spleen. Trzeba ją pocieszyć. - No właśnie,
spleen to stare określenie depresji. Może popełnić samobójstwo i ty będziesz miała
problem. A psychiatra... - To, że coś się nie udało, nie jest powodem, żeby popełniać
samobójstwo (dla nich może tak). Jej na pewno wystarczy, jak ja z nią... - Spytaj
lekarza, to ci powie, jak często ludzie w desperacji popełniają samobójstwa. Nie można
jej tak zostawić, ona potrzebuje pomocy. Jadę z tobą, chodzmy na parking. - Ale ona na
pewno nie chce ambulansu. - To właśnie świadczy o tym, jak głęboka jest jej depresja.
Trzeba wezwać ambulans! - Nie mogę tego zrobić, bo wiesz... (i tu nachodzi mnie
olśnienie) my mamy taki narodowy zwyczaj, że jak ktoś ma depresję, to nie wzywamy
lekarza, tylko siedzimy z tym kimś w jednym pokoju. Rada nie rada, Cindy ustępuje
natychmiast. Skończyła przecież kurs antropologii kulturowej. Narodowy zwyczaj - rzecz
święta. Każdy ma prawo do swych dziwactw, nawet jeśli są szkodliwe. Niech Arabowie
mają trzy żony na raz, choć to niesprawiedliwe wobec kobiet, Polacy swoją kiełbasę z
kapustą, choć niezdrowa, a Brytyjczycy swoją dziwną wymowę, choć niewygodna. Byleby
tylko nie próbowali niczego narzucać tu, gdzie wszystko od początku zostało
zorganizowane racjonalnie. Bez przesądów. Mark wykładowca Cindy, oburza się:
wartościować poszczególne kultury ze względu na stosunek do słabszych i starszych?
Pierwszy raz słyszę! Dla słabszych jest świetna opieka społeczna. A starcy? - Moja droga,
myślenie utopijne. W dzisiejszych czasach, gdy doświadczenie życiowe odchodzącej
generacji jest generacji wstępującej do niczego niepotrzebne, bo wszystko zmienia się w
zawrotnym tempie? Wielepokoleniowa rodzina to antykwariat. Do tego nie ma powrotu.
Jest niemobilna. I tłumi aspiracje członków. Zanim ten wasz europejski sentymentalizm.
Oddać Indianom ziemię, niech sobie hasają na koniach. Posadzić dziadka przy kominku,
niech prawi wnukom o dawnych, dobrych latach. Czy ty na przykład rozmawiasz ze swoją
babką? Stary człowiek potrzebuje pomocy i opieki, zgoda. Ale przecież nie masz do tego
kwalifikacji. Nie jesteś geriatrą ani pielęgniarką, ani psychologiem. Nie mówiąc już o tym,
że tracisz swój cenny czas na coś, co inni potrafią zrobić sprawniej i szybciej. Masz rację,
ciociu Jadziu. Dobrze jest wrócić umrzeć do plemienia, w którym nie wszyscy jeszcze
myślą, że życie to tylko ciągły ruch do przodu. Dobrze jest móc założyć chustkę na głowę
i nie musieć więcej niczego udawać. Być sobie tym, czym się jest - "starą babą", a nie
"seniorką", której każe się w jakiejś "Złotej Jesieni" zażywać witaminy, uprawiać jogę i
patrzeć jasno w przyszłość. CZgłoś się do swego doktora Absencja chorobowa jest na
Midweście rzadkim ptakiem. Przez siedem miesięcy w instytucji skupiającej około tysiąca
osób naliczyłam dwa przypadki: kierowniczki działu, która wzięła zwolnienie w przeddzień
porodu i w dwanaście dni pózniej normalnie funkcjonowała (Ruch Wyzwolenia Kobiet ma
dopiero nadzieję wywalczyć urlopy macierzyńskie) oraz gońca, który złapał świnkę i
oczywiście nie mógł narażać na nią kolegów. Papierka od lekarza nie wymaga się:
wystarczy ustne oświadczenie pracownika przez telefon. Pracownikowi jednak do tego nie
śpieszno i zostaje w łóżku tylko w ostateczności. Choroba wali mocno po kieszeni.
Pracodawcy płacą za efektywne dni pracy plus dwa tygodnie urlopu wypoczynkowego. W
branżach o dużej sile przebicia istnieją prócz tego umowy zbiorowe, gwarantujące na
przykład osiem dni płatnego chorobowego rocznie. Przeważająca statystycznie reszta
może otrzymać zasiłek z Ubezpieczeń Społecznych - kwotę rozmaicie wyliczaną i
niekoniecznie równą normalnej dniówce. Tu już trzeba mieć "podkładkę", a wizyta u
lekarza kosztuje. Nie mówiąc o tym, że nieobecność - jeśli się nie jest wybitnym
specjalistą lub zasłużonym fachowcem - oznacza zawsze poważną kreskę u bossa.
Nieczynne okienko na poczcie, nieruchoma taśma produkcyjna, a nawet basen zamknięty
z powodu braku ratownika - to rzecz nie do pomyślenia. Boss musi znalezć zastępstwo i
środki na dodatkowe wynagrodzenie. Nie ma więc zwyczaju pieścić się z kwękającym
podwładnym: daje mu przy pierwszej okazji wymówienie z powodu "redukcji personelu", [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •