[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaschło.
- Kiedy ja chcę - odpowiedziała z powagą. Teraz jej obie drobne dłonie
spoczywały na jego skrzyżowanych ramionach.
- 75 -
S
R
Czuł, że reaguje jak każdy mężczyzna stawiający czoło seksownej
kobiecie, ubranej tylko w za duży szlafrok. Nawet jeśli ta kobieta była typem
zupełnie innym od tych, które go pociągały. Pod każdym względem, stwierdził
w duchu, poza fizycznym.
- Nie jestem z jego sfery. - Próbowała wyobrazić sobie Jamesa na łonie jej
rodziny.
James był czarujący, lecz wybredny. Mógł rozmawiać z każdym, ale
utrzymywał stosunki towarzyskie z ludzmi, którzy śmiali się z tego co i on, i
którzy lubili taki sam rozrzutny tryb życia.
- Nie rozumiem, jak mogłam nawet pomyśleć, że mógłby się mną
zainteresować. Poznałam kilku jego przyjaciół, kiedy przygotowywałam dla
nich poczęstunek w jego biurze. I te kobiety różniły się ode mnie. Były takie...
wytworne. - Zaśmiała się z zażenowaniem i zaczęła naśladować londyńską
damę z towarzystwa, rozmawiającą o pogodzie. Gdy tak się śmiała, zauważył,
że jej szlafrok rozchylił się odrobinę.
- Przeprosiny przyjęte. - Próbował się cofnąć, ale, rzec jasna, przyciśnięty
do parapetu, nie miał absolutnie pola manewru. Więc pozostał na miejscu,
postarawszy się, by nie mogła podejść bliżej.
- Dziękuję. - Amy powiedziała to szczerze. Z głębi serca. Jakiekolwiek
emocje zdarzyło się jej odczuwać, nigdy ich nie tłumiła. A w tej chwili
odczuwała skruchę.
Uniosła ręce, stanęła na palcach, gdyż był o wiele od niej wyższy, i
zamknęła oczy. Zamierzała pocałować go w policzek. Miał to być całus
życzliwy, przyjacielski i całkowicie stosowny.
Zamiast tego...
- 76 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Ostatnią kobietą, której Rafael dotykał, była Elizabeth. Wysoka i
kanciasta. W porównaniu z nią Amy wydawała się drobna i krucha niczym
figurka z angielskiej porcelany. Miał niemal wrażenie, że mogłaby się stłuc,
gdyby nie był dość ostrożny.
Sprzeczne uczucia zalały go niczym fala przypływu. Co też strzeliło mu
do głowy, żeby przyciągnąć ją do siebie? Całować, jak gdyby od tego zależało
jego życie? Ciągle było mu mało tych miękkich warg rozchylających się pod
naciskiem jego wygłodniałych, zachłannych ust. To zapamiętanie było
podniecające i przerażające jednocześnie.
Odsunął się, ale nie przyszło mu to łatwo. Jeszcze trudniejsze było
trzymanie jej na odległość ramienia, przyglądanie się, jak owija się ogromnym
szlafrokiem i rzuca mu wściekłe spojrzenie, zarumieniona, z wargami wciąż
jeszcze drżącymi od jego pocałunków.
Przeczesał włosy palcami.
- Nie powinno było do tego dojść.
Amy otworzyła usta, by powiedzieć mu, że ma cholerną rację, że nie
przyszła do jego pokoju po to, by ją napastował, i niech nie próbuje zrzucać na
nią winy! Tymczasem usłyszała swój głos:
- Dlaczego nie? Chciałam powiedzieć... - Chwyciła się pierwszego
wyjaśnienia, które przyszło jej do głowy. - Dlaczego? Tak... dlaczego wydarzyło
się to... co się wydarzyło?
- Masz rację - wycedził. - Dlaczego nie?
- Nie to zamierzałam powiedzieć!
- Nie? - Posłał jej tak seksowny uśmiech, że wstrzymała oddech. - Prawda
ma paskudny zwyczaj wypływania na wierzch, zgodzisz się?
- 77 -
S
R
Resztki wątpliwości Amy rozwiały się. Pragnął jej z powodów, których
nie próbował wyjaśnić, i ona go pragnęła. Oboje są dorośli. A więc, dlaczego
nie?
- Chciałaś po prostu powiedzieć, że mnie pragniesz... - Rozpaczliwie
pragnęła zaprzeczyć. Patrzyła na niego w milczeniu, gdy dłoń, która przed
chwilą łagodnie ją odepchnęła, teraz zaczęła leniwie pieścić jej ramiona. - Nie
próbuj nawet zaprzeczać. Nie umiesz kłamać. - Pogładził ją po włosach i poczuł,
jak jasne, jedwabiste loki owijają się wokół jego palców.
- Nie przyszłam tu, żeby...
- Jak mam w to wierzyć, skoro zjawiłaś się w mojej sypialni praktycznie
naga...?
- Nie jestem praktycznie naga"! - Jeszcze szczelniej owinęła szlafrok
wokół siebie. - I nie przyszłam tutaj...
- Wiem. Gdybyś była typem kobiety, która zjawia się w moim pokoju
ubrana tylko w przejrzysty szlafroczek, by złożyć mi niedwuznaczną propo-
zycję, nie pociągałabyś mnie. Ale wtedy nie byłabyś sobą, prawda? Nie ma
powodu, żebyś przepraszała... za cokolwiek. - Całował ją, pieszcząc jej szyję.
Nie potrafił nawet oderwać się od niej, więc szeptał prosto w jej usta.
To czyste szaleństwo! Może i była impulsywna, ale nie do tego stopnia,
by wskoczyć do łóżka mężczyznie tylko dlatego, że jej się podobał. Zawsze
następowało to etapami. Randki, stopniowe odkrywanie osobowości, pewien
rodzaj przyjazni. To było zupełnie coś innego. Zaskoczyło ją w prymitywny,
szybki i brutalny sposób. Nie chciała, aby się od niej odsunął. Nie chciała nawet,
aby z nią rozmawiał.
Pociągnął ją w kierunku łóżka.
Pochylił się nad nią. Jej włosy rozsypały się po poduszkach, nadal
ściskała poły szlafroka, jak gdyby od tego zależało jej życie.
- Możesz jeszcze zmienić zdanie. Tam są drzwi i nie zatrzymam cię, jeśli
zechcesz z nich skorzystać.
- 78 -
S
R
Amy przyjrzała się drzwiom.
- Ja zwykle nie robiÄ™ takich rzeczy...
- Jakich rzeczy? Z mężczyznami?
- Nie idę do łóżka po jednym dniu znajomości.
- Wiedziałem, że okaże się, że coś nas łączy.
Ile czasu upłynęło, odkąd musiał walczyć o zachowanie samokontroli?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]