[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to, co do niej należało. Chciała zaprotestować, ale Samantha już odeszła, żeby poszukać
Jacka. Do Niny nagle dotarło, że rzeczywiście się denerwuje. Urządziła to przyjęcie
samodzielnie, od a do z. W dodatku niczego nie konsultowała z Davidem i sama ustaliła
cały budżet.
R
L
Poza tym nie wiedziała, co David sądzi o zatrudnianiu byłych pracowników przy
takich okazjach. Być może ona miała być wyjątkiem... Jednak sprawdziła ceny usług ca-
teringowych i korzystanie z nich wydało jej się po prostu wyrzucaniem pieniędzy. Gillian
i Amanda, koleżanki z pracy, które poprosiła o pomoc dosłownie w ostatniej chwili,
świetnie radziły sobie z obowiązkami kelnerskimi. Nie miały też chyba pretensji do
Hansonów o to, że zostały zwolnione. Ninie dopiero teraz przyszło do głowy, że mogła
uprzedzić o tych posunięciach Davida.
Cóż, spróbuje to naprawić. Wmieszała się między gości. Sprawdzała, czy wszystko
jest w porządku, a jednocześnie rozglądała się za Davidem. Jednak zanim go odnalazła,
zauważyła Gillian.
Koleżanka szła z tacą, częstując gości kanapkami z łososiem. Po chwili zatrzymał
ją Les Deland, jeden z kierowników w Hanson Media, który zaczął jej się uważnie
przyglądać. Gillian pracowała w rachubie i prawie nie spotykała się z kadrą kierowniczą
firmy, jednak Les miał teraz taką minę, jakby usiłował ją sobie przypomnieć. Ale nie to
było najgorsze. Gillian spojrzała na Ninę nerwowo, jakby oczekując od niej pomocy, a
ona nie miała pojęcia, co właściwie mogłaby dla niej zrobić.
Poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku. Co będzie, jeśli ktoś z Hanson Media uzna
zatrudnianie byłych pracowników firmy za kiepski pomysł? I jeśli obarczy Davida odpo-
wiedzialnością za tę niezręczność?
Natychmiast podeszła do witrażowego okna, przy którym stali Les i Gillian.
Musiała jakoś zaradzić tej sytuacji, a w razie problemów wziąć na siebie
odpowiedzialność. Teraz już nie miała wątpliwości, że powinna wcześniej skonsultować
z Davidem tę sprawę.
Les Deland zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen i zwykle w biurze tryskał
humorem. Miał okrągłą twarz, był łysawy, ubierał się zawsze elegancko. Wszyscy go
lubili, ale podobno zdarzały mu się różne wyskoki. Zwłaszcza po alkoholu.
Kiedy do nich podeszła, usłyszała ostatnie słowa Lesa.
- Bardzo chciałbym się z panią spotkać po tym przyjęciu. Znam małą japońską
knajpkę otwartą do drugiej i zapraszam panią na sushi.
Gillian odetchnęła z ulgą, kiedy Nina się do nich zbliżyła.
R
L
- O, moja szefowa - powiedziała i spojrzała błagalnie na Ninę. - Powinnam chyba
zająć się tymi kanapkami.
- Mogę się poświęcić i zjeść je wszystkie - zażartował Les, a następnie zrobił oko
do Niny. - Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, iż zatrzymuję twoją pracownicę.
Jedzenie tutaj jest naprawdę wspaniałe i chciałem się dowiedzieć, jak się to wszystko
robi... Może namówisz panią, żeby jednak zjadła ze mną kolację.
Nina spojrzała mu w oczy i stwierdziła, że mimo zapewnień interesował się nie tyle
jedzeniem, ile whisky. Z całą pewnością sporo wypił tego wieczoru. Zanim zdążyła od-
powiedzieć, ktoś poklepał Lesa po plecach.
- Cieszę się, że dobrze się bawisz - powiedział David, a potem spojrzał z uznaniem
na Ninę i na kelnerkę.
- Naprawdę wspaniale - zapewnił Les i uniósł szklaneczkę, w której był sam lód. -
To najlepsze przyjęcie wydane przez naszą firmę i w ogóle jedno z najfajniejszych, na
jakich byłem.
- Zwietnie. To właśnie chciałem usłyszeć. A gdzie twoja żona? - David rozejrzał
się. - Nie widziałem jej tutaj.
Les poczerwieniał. Wymamrotał coś, patrząc na swoją szklaneczkę. Nina usłyszała
tylko dwa słowa:  odwiedziny" i  siostra" ale to jej wystarczyło. Les był słomianym
wdowcem i postanowił to wykorzystać.
- Przekaż jej pozdrowienia - powiedział lekkim tonem David, jednak ktoś, kto go
znał, na pewno zauważyłby, że nie jest zachwycony zachowaniem swojego pracownika. -
Takowie pytali właśnie o program Oprah Winfrey - dodał, trzymając dłoń na ramieniu
Lesa. - Chcieliby wziąć w nim udział. Jak myślisz, czy mógłbyś to załatwić?
Les kiwnął głową, a David powiedział Gillian, że państwo Taka z pewnością
chętnie spróbują kanapek z łososiem. Uśmiechnęła się i natychmiast poszła w stronę
Japończyków.
Nina poczuła ogromną ulgę, że tak właśnie się to skończyło. Jednak David spojrzał
na nią i powiedział oficjalnym tonem:
- Czy mógłbym zamienić z tobą parę słów?
Natychmiast zauważyła, że coś go martwi. Westchnęła w duchu.
R
L
- Tak, oczywiście - odparła najbardziej uprzejmym tonem, na jaki było ją w tej
chwili stać.
Myślała jednak tylko o tym, żeby zwiać z tego przyjęcia gdzie pieprz rośnie.
- Może przejdziemy do mojego biura - zaproponował. - Wygląda na to, że goście
dobrze się bawią.
Miał rację. Elegancko ubrani goście rozmawiali, co jakiś czas wybuchając
śmiechem, a obie kelnerki były na każde ich skinienie. Wszystko wydawało się grać, ale
Nina, idąc za Davidem, była już bardzo spięta. Widziała pełne aprobaty spojrzenia,
którymi obrzucały go panie. Tak, rzeczywiście świetnie wyglądał w smokingu. Dopiero
teraz dotarło do niej, że ona nie należy do tego świata. Jest tu gościem i być może jej
kariera skończy się za parę chwil.
Starała się postawić na jego miejscu. Po raz pierwszy wydawał tego rodzaju
przyjęcie i chciał, by dało ono jakby nowy początek Hanson Media. Dlatego zatrudnienie
byłych pracowników mogło być z jego punktu widzenia poważnym błędem. Oczywiście
państwo Taka nic o tym nie wiedzieli, ale chodziło również o obecnych pracowników fir-
my, jak Les Deland. Davidowi zawsze zależało na szacunku swoich ludzi. Czy mógł go
zachować, organizując przyjęcie przy pomocy ludzi, których wcześniej wyrzucił? Coś w
jego spojrzeniu, kiedy wcześniej patrzył na Gillian, powiedziało jej, że rzeczywiście chce
z nią rozmawiać na temat organizacji tego przyjęcia.
Przeszli przez tłumek gości, upewniając się jeszcze po drodze, że zadbano o
japońskie małżeństwo. David otworzył drzwi do swojego biura.
- Proszę bardzo.
Nina powtarzała w myśli deklarację, że wyprowadzi się od niego wraz z dziećmi
jeszcze jutro rano. Nie wiedziała oczywiście, dokąd mogliby pojechać...
David zamknął drzwi i nagle otoczyła ich cisza. Popatrzył jeszcze na papiery
leżące na biurku, a następnie wskazał jej jeden z foteli.
- Może usiądziesz. To chwilę potrwa.
Nina kiwnęła głową, czując, że ma nogi jak z waty.
- Z przyjemnością.
Przysiadła na brzeżku fotela w oczekiwaniu na to, co miało nastąpić.
R
L
David oparł się o swoje biurko i położył dłoń na udzie.
- Byłem w kuchni po aspirynę - powiedział. - Twoja babcia i ta druga pani mają
tam mnóstwo roboty.
Nina zrozumiała, o co mu chodzi. Nie wspominała wcześniej, że we trzy
przygotowały wszystkie potrawy. Uznała, że najlepiej będzie poczekać, aż David sam
oceni ich smak.
- Dobrze, że ktoś wam przy tym wszystkim pomaga, bo bałem się, że zechcecie
zrobić wszystko same - ciągnął. - Pamiętam twarze, ale nie nazwiska. Może mi więc
pomożesz. Na przykład, kim jest ta pani, która zajmowała się krojeniem? Muszę
przyznać, że zrobiła to naprawdę fachowo, ale nie tym się chyba zajmowała na stałe...
- To Janet Daitch.
- Rozumiem. A wydała mi się znajoma, ponieważ pracuje w Hanson Media,
prawda?
- Niezupełnie. Pracowała.
David potrząsnął głową, jakby nie bardzo wiedział, co chce mu przez to
powiedzieć.
- Czyżby to była ta, którą zwolniliśmy przed emeryturą? - zapytał z
niedowierzaniem. - Przypomniał sobie, co mówiła mu o zwalnianiu pracowników i
jadaniu szefów w ekskluzywnych restauracjach.
- A kelnerka, do której zalecał się Les? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ftb-team.pev.pl
  •