McKinney Meagan Niegodziwa czarodziejka

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nad kuferkiem. Obydwaj wydawali si� z tej perspektywy wyj�tkowo
wysocy i pot�nie zbudowani. Pokiwał głow� z uznaniem.
Pojmuj�, co pan chciał powiedzie� mrukn�ł.
To dobrze. St. Bride znów si� uSmiechn�ł, odło�ył sakiewki na
gzyms kominka i rzekł:
A teraz, Straught, kiedy si� pan ju� ostatecznie upewnił, wyznaj�,
�e chciałbym zrobi� to samo. Os�dziłem, �e wejScie z kimS w spółk�
przyniesie mi korzySci, lecz wolałbym wiedzie�, czy to odpowiedni lu-
dzie. Nie lubi� popełnia� bł�dów.
72
Dowiedziałem si�, �e pa�skie plantacje na Wolf Island nie przyno-
sz� dostatecznie du�ych zysków, by zdołał pan utrzyma� jeszcze jedn�.
Dziwi mnie wi�c, �e tak panu na niej zale�y. Straught przejechał pal-
cem po kraw�dzi swojej szklaneczki.
Cho� b�dzie mnie to kosztowało wi�cej pieni�dzy, ni� pocz�tko-
wo s�dziłem, nie chc� podejmowa� pochopnej decyzji.
A gdybym ja nie chciał dłu�ej czeka� i Thionville tak�e? prych-
n�ł Straught. Widz�c jego zdenerwowanie, Quinn dxwign�ł si� z podło-
gi i obci�gn�ł spodnie.
Plantacja o takim areale, jak Belle Chasse, pozwoli osi�gn�� kro-
ciowe zyski. Chyba nawet sam Ludwik XV nie oparłby si� podobnej
pokusie. Oszacowałem przewidywane zyski i musz� wyzna�, �e od ta-
kich liczb mo�na dosta� zawrotu głowy. St. Bride uniósł brew. I pa-
nu, i hrabiemu pozostaje tylko poczeka�.
Kayleigh zerkn�ła przez szpar� i dostrzegła wyraz rozbawienia na
twarzy St. Bride a. Rciskał te� kurczowo dłoni� por�cz krzesła, jakby
chciał powstrzyma� jakiS gwałtowny odruch, cho� cała jego postawa
i ugrzeczniony uSmiech zdawały si� temu przeczy�. Nie mogła si� zo-
rientowa�, czy Straught był jego przyjacielem, czy wrogiem, lecz to, �e
St. Bride w ogóle chciał mie� z nim do czynienia, wystarczało, by mu
nie ufa� w pełni.
Och, jak�e chciałabym st�d uciec! pomySlała, nie była jednak w sta-
nie tego zrobi�. Mimo braku krat nadal czuła si� jak w wi�zieniu. Cieszyło
j� tylko jedno: rozmowa wcale nie dotyczyła jej. Uznała, �e to dobry znak.
Nadal chciała słucha�, co mówiono w salonie, lecz nagle znieruchomiała.
Na przeciwległym kra�cu galerii stał pot�ny m�czyzna i wlepiał w ni�
wzrok. Co prawda ju� wczeSniej widziała w jego spojrzeniu pogard�, lecz
nigdy nie patrzył na ni� z tak jawn� nienawiSci�.
Laban. BezgłoSnie wymówiła jego imi� i odskoczyła od zasłony.
Gdy jednak masywny, wa��cy ponad 120 kilo Murzyn zacz�ł powoli si�
do niej zbli�a�, strach przykuł jej stopy do ziemi. Przyłapał j� na hanieb-
nym post�pku podgl�dania. Szpiegowała. Znowu była kimS, kto przyspa-
rza kłopotów. Daremnie próbowała si� poruszy�, Laban schwycił j� za
kark. Chciała krzykn��, ale zrozumiała, �e w ten sposób Sci�gnie na siebie
uwag� ludzi w salonie. Laban bez słowa zaci�gn�ł j� do sypialni. Usłysza-
ła stłumione głosy dobiegaj�ce zza drzwi. St. Bride i Erath Straught ci�-
gn�li swoj� dysput�, nieSwiadomi niemej walki mi�dzy ni� a czarnoskó-
rym sług�. Laban, nadal milcz�c, zamkn�ł na klucz drzwi do salonu.
Potem posadził j� sił� w fotelu z orzechowego drewna, skr�pował
nadgarstki sznurowadłami i przymocował do por�czy, oboj�tny na jej
73
błagalne spojrzenia. Z grymasem złoSci przywi�zał j� wreszcie cał� do
fotela, tłumi�c wszelki odruch buntu tak łatwo, jakby była dzieckiem.
Na koniec wyszedł przez drzwi wiod�ce na galeri� i zamkn�ł je za
sob�. Słyszała, jak odgłos jego kroków stopniowo cichnie.
Zostawił mnie, �eby St. Bride sobie ze mn� poradził mrukn�ła do
siebie. Poczuła ulg�, lecz powoli przyszła jej do głowy inna mySl: �eby
Straught sobie ze mn� poradził! Z przera�eniem spojrzała na drzwi.
Colette, nios�c tac� z piersiami goł�bków na zimno i figami, wsun�-
ła si� do salonu: dyskretnie postawiła cyprysowy stoliczek o wygi�tych
nó�kach przed St. Bride em i jego goS�mi. W milczeniu poło�yła na nim
tac�. Wygl�dała tak, jakby jej najgor�tszym pragnieniem był szybki po-
wrót do kuchni.
Thionville mo�e tu przyjecha� w ka�dej chwili, �eby obejrze� plan-
tacj�. Musz� jednak wiedzie�, ile zamierza zainwestowa�. Chciałbym
te� pozna� pa�skie obliczenia. St. Bride spojrzał bacznie na Colette,
która właSnie podawała im jedzenie.
Powiadomi� go, co postanowiliSmy. Mog� jednak da� panu tylko
par� tygodni. Straught patrzył, jak Quinn ujmuje �ółty fajansowy ta-
lerz wypełniony po brzegi mi�siwem i zaczyna zajada�.
Zgoda. Niech mi pan jednak pozwoli spyta� o jedno: sk�d ten po-
Spiech? Kiedy rozmawialiSmy na Bonawenturze , wydawało si�, �e jest
pan człowiekiem niezwykle zaj�tym zauwa�ył St. Bride.
Miałem pewne sprawy do załatwienia. Sko�czyłem ju� i mog�
zaj�� si� czym innym. Straught kolejny raz spojrzał na Quinna. Wyda-
wało si�, �e �arłocznoS� kompana wzbudza w nim wstr�t, lecz gdy Mal-
colm to spostrzegł, uSmiechn�ł si� tylko, ukazuj�c resztki goł�bka w sze-
roko rozwartych szcz�kach.
Załatwił je pan, jak s�dz�, tego wieczoru, kiedy wszyscy spotka-
liSmy si� na przyj�ciu u Thionville a? spytał z lekk� ironi� St. Bride.
Erath skin�ł głow�.
Jakie jeszcze interesy pan tu załatwia? pytanie pozostało bez
odpowiedzi. Straught raptownie wstał i zacz�ł si� �egna�.
Musz� ju� wraca�, Ferringer. Ch�tnie zostałbym dłu�ej, �eby le-
piej obejrze� plantacj�, ale wróc� innym razem. Idziemy, Malcolm!
Tak, sir. Quinn szybko odstawił swój talerz i równie� si� podniósł.
Och, Ferringer przypomniał sobie Straught, nim zszedł po stop-
niach loggii niech pan da te obliczenia przyszłych zysków Malcolmo-
wi. Thionville na pewno b�dzie chciał je przejrze�.
74
Poszukam ich i przeSl� panu przez Quinna. Mo�e si� chyba zatrzy-
ma� tutaj troch� dłu�ej? St. Bride podszedł do szafy w k�cie i zacz�ł
grzeba� w stosie papierów.
No, Malcolm, mam nadziej�, �e pr�dko wrócisz. Tylko mi si� nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

ebook; do ÂściÂągnięcia; pdf; pobieranie; download

Linki

Search